Legenda Arturiańska von Polek

Jak przystało na średniowieczną budowlę obroną, od strony drogi wieży broni staw, który kiedyś stanowił fosę. Inaczej to wygląda od strony podwórka, gdzie straszą stodoły gospodarstwa, zbudowanego na bazie wieży. Przez dom wchodzi się do środka, jedna z izb przerobiona jest na kasę i sklep z pamiątkami. Kupuję bilet, także na robienie zdjęć, i wymieniam się wiedzą z jedną z pracujących tam dziewcząt. Oczywiście może powiedzieć więcej niż ja - zapamiętałem też trochę historii, czytając wcześniej o tym miejscu, których nie ma opisanych na tablicach informacyjnych, m.in. o pożarze sprzed kilku lat, po niefortunnym użyciu kominka (właściwie zatkanego przewodu kominowego) podczas rycerskiej biesiady. Co mnie uderza, to wielkość, w środku, przestrzeni mieszkalnej. Bo jest ogromna, jedna z kondygnacji jest przedzielona, i nawet mimo tego, oba pomieszczenia są dość spore. Największe jednak wrażenie robią freski o tematyce arturiańskiej, odkryte jakiś już czas temu, ale błędnie zrekonstruowane jako treści religijne. Mnie najbardziej fascynuje symbolika sztuki, kiedy Ginwera z Lancelotem trzymają się nie prawymi dłońmi, tylko właśnie lewymi, co oznacza nieprawość związku. Genialnie proste, ale dla przeciętnego odbiorcy, dziś niestety, mało czytelne.